Przede wszystkim WITAM! :) Tak, tak- po kilku miesiącach przerwy (nawiasem pisząc, bez żadnego uprzedzenia- jestem okropna) wracam. Sporo się u mnie przez ten cały czas pozmieniało, a może nawet więcej, niż sporo, ale ani na chwilę nie myślałam o tym, żeby całkowicie zostawić bloga. Zawsze wiedziałam, że kiedyś tu wrócę i dziś jest ten dzień.
Wiecie, nawet się wzruszyłam, kiedy tu weszłam. Bo wciąż są osoby, które tu zaglądają. I za to Wam wszystkim serdecznie dziękuję :* Byłam pewna, że będzie tu gorzej niż na pustyni, a tu taka miła niespodzianka! :)
Jako że dopiero wracam, musicie mi dać troszkę czasu do "ogarnięcia" wszystkich Waszych blogów. Mam sporo do nadrobienia ^^ Chyba przede wszystkim na forum...
Aż mi wstyd.
Dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi moją długą nieobecność, którą zapoczątkował dosyć przykry splot wydarzeń, przez który miałam chyba coś na kształt stanu "poddepresyjnego", ale na szczęście to już przeszłość =)
Bez dalszych wstępów i żałosnego tłumaczenia się, zapraszam na rozdział ósmy :)
P.S. Jako, że dzisiaj moje imieninki, życzę wszystkiego dobrego wszystkim Sandrom :D
Laboratorium- ulubione miejsce moje i Bruce’a. Można się tu uspokoić,
zająć czymś myśli, zepchnąć problemy na plan dalszy, zainteresować się tylko
nauką. Niestety, nie tym razem. Tym razem siedziałam załamana, wciąż mając w
głowie jedynie mętlik.
- Opatrzyliście Loki’ego? – spytałam w pewnym momencie
swojego przybranego brata.
- Tiaa… aktualnie przebywa w celi. – słysząc to, podniosłam
się z miejsca.
- W której? – rzuciłam, kierując się w stronę wyjścia.
- Tylko jedna jest wolna – Bruce uśmiechnął się, lecz widząc, dokąd zmierzam, zmarszczył brwi – Po co do niego idziesz? Nic tak nie wskórasz.
Lepiej poczekać, aż przyjdzie Thor. Tylko on może teraz udać się w tamte
strony.
- Thor przyjdzie do nas dopiero wówczas, kiedy dziewczyny
przebudzą się, zostaną zbadane i wrócą do normalnego stanu, a to trochę potrwa
– odpowiedziałam.
- Spokojnie, nic mu nie zrobię – dodałam po chwili,
puszczając Bruce’owi oczko.
„Przynajmniej na razie” – szepnęłam w duchu i udałam się do
zachodniej części naszej bazy.
No i co?
Siedziałem przykuty do krzesła i zamknięty w celi. Nie, wcale nie jest tak źle. Owszem,
nie wszystko szło zgodnie z moim planem, ale większość rzeczy tak. Teraz
jedynie musiałem się stąd jakoś wydostać.
Ogromną
niespodzianką okazała się dla mnie ta dziewczyna. Nie spodziewałem się po niej
takiej mocy. Ba! Po żadnej śmiertelniczce się bym takiej nie spodziewał.
Musiałem przyznać- zaimponowała mi. Żeby tylko była jeszcze tak naiwna jak
pozostali… mogłaby mi się do czegoś przydać… Oczywiście, jeśli przestałaby tak
wymachiwać rękami. Za to spoliczkowanie ładnie się jej odwdzięczę, przysięgam.
Ktoś
szarpnął za klamkę. Nie otworzyła się. Po chwili dało się słyszeć dziwne
zgrzyty, jakby ktoś… bawił się prądem elektrycznym! No jasne.
Gdy odgłos
przeminął, ktoś ponownie naparł na klamkę i bez trudu otworzył drzwi. Tak jak
myślałem- była to nasza nowa „superbohaterka". Weszła powoli, zamykając za
sobą drzwi. Była sama, a tu nie było żadnych kamer. To ostatnia cela, jaką
chcieliby mi przydzielić, jednakże aktualnie nie mieli wyboru- wszystko inne
było albo całkowicie zniszczone, albo potrzebowało naprawy; w każdym bądź razie
nie do użytku.
Z jej twarzy nie dało się nic wyczytać. Sięgnęła po krzesło
stojące w lewym kącie, postawiła je przede mną oparciem w moją stronę i usiadła
na nim okrakiem. Uśmiechnąłem się w duchu- będę miał na co popatrzeć. Aż
chciałoby się, żeby ta wizyta trwała dosyć długo. Może nawet uda mi się
przekabacić ją na moją stronę?
- Ok, może nie zaczęliśmy najlepiej, ale w sumie nie było to
nasze pierwsze spotkanie – uniosłem brew. Mogłaby się chociaż wysilić. Jak tak
dalej pójdzie, sam ją stąd wyproszę – Posłuchaj mnie uważnie, bo to jeden
jedyny raz, kiedy masz okazję porozmawiać z kimś na osobności. Nie mamy dużo
czasu, nim pozostali dowiedzą się, że jestem u Ciebie – no, nareszcie jakieś
konkrety! – Więc powiedz mi tylko, kim jest ten przywódca Olbrzymów i po co, a
może przede wszystkim dokąd, zabrał nam Starka? – przyznam, ponownie mnie zaskoczyła.
Skąd wiedziała, że Ylöney jest przywódcą
Lodowych Olbrzymów?
Nie odpowiadałem, więc zacisnęła usta w wąską linię.
Postanowiłem spojrzeć jej w oczy. W końcu są one zwierciadłem duszy. Czy jakoś
tak…
Faktycznie, ujrzałem w nich pewną głębię. Od razu było
widać, że jest zdeterminowana, ale też… smutna? O tak, z jej oczu bił smutek.
Normalnie pewnie w ogóle nie przejąłbym się odczuciami jakiejś tam
śmiertelniczki, ale ten jej smutek był aż ujmujący. Chyba jeszcze nigdy takiego
nie widziałem.
Była inna. To było widać na pierwszy rzut oka, ale i również
po dłuższym poznaniu. Sam nie wiem, dlaczego, ale chciałem, żeby została tutaj
trochę dłużej. Postanowiłem grać na zwłokę. Tak- prędzej czy później dowiedzieliby
się wszystkiego, nawet sam miałem zamiar udzielić im potrzebnych informacji,
ale oczywiście nie bez powodu. Pamiętajmy również o świętej zasadzie „coś za
coś”.
- Tyle pytań od razu wychodzi z Twoich ust, a nie wiem
nawet, jak masz na imię. Wybacz, ale nawet ja, bóg z Asgardu, nie zwykłem
rozmawiać z nieznajomymi. – sam miałem ochotę się roześmiać. Ona tylko
wywróciła oczami, ale nie zamierzała oponować.
- Mów mi Violet. – wypowiedziała chłodno. Violet? Z tego, co
wiem, to ludzie nie zwykli się tak nazywać. Zawsze mają imię i nazwisko. A tu
tylko Violet? Nie, z pewnością nie. Nie zamierzałem już jednak być tak
dociekliwym.
- A więc Violet- skąd wiedziałaś, że Yl… to znaczy, Olbrzym,
który porwał Starka, jest przywódcą? Skąd ta pewność, że jakiegoś mają? A może
to osobnik kompletnie obcej rasy nimi dowodzi? – z dziką wręcz satysfakcją
zalewałem ją pytaniami, na które nie była w stanie odpowiedzieć, patrząc, jak w
myślach główkuje, zręcznie odwracając nasze role. Nagle to ja zadawałem pytania
i to ja oczekiwałem odpowiedzi. Przez chwilę nie ja byłem więźniem, lecz ona.
Przez chwilę.
- Nie, nie, nie, nie… - pokiwała przecząco głową- To nie ty
zadajesz tu pytania, tylko ja. I liczę na szczerą odpowiedź, inaczej będziemy
zmuszeni wyciągać je od Ciebie siłą.
Roześmiałem się. Cóż oni mogli mi zrobić? No dobra, możliwe,
że trochę bym pocierpiał, a nawet bardziej niż trochę, ale spójrzmy prawdzie w
oczy- jestem półbogiem! Nie zabiją mnie, a jeśli bym się uparł, nijak by nie
wydobyli ze mnie jakiejkolwiek informacji. Ale nie to miałem w planach.
Chciałem się troszkę pobawić.
- Dobrze, zgoda. – odparłem po chwili- Powiem wszystko, co
wiem. Ale w obecności pozostałych. – Violet uniosła jedną brew i prawie w tym
samym momencie do środka wpadła reszta Avengersów.
- Więc twierdzisz, że Stark jest im potrzebny tylko ze
względu na pierwiastek, który stworzył i że najprawdopodobniej znajduje się na
którejś z planet waszego układu, ale oczywiście nie masz pojęcia, na której
konkretnie, tak? – podsumował Fury, chwilę po tym, jak wyszliśmy z szoku.
- Nie, nie twierdzę, tylko tak jest. – odpowiedział Loki,
ale chyba wszyscy puściliśmy tę uwagę mimo uszu.
- I oczywiście nie wiesz również, po co im ten pierwiastek,
tak? – spytałam z kpiną. Nie miałam podstaw by wierzyć w chociaż jedno jego
słowo.
- Tak.
- Dlaczego niby mamy ci ufać? – Nick zadał pytanie, które z
pewnością każde z nas miało w głowie.
- Bo mówię prawdę i to wasza jedyna wskazówka. Zresztą,
boisz się zaufać mi, a ufasz jakiejś świeżej „bohaterce” – nakreślił w powietrzu
cudzysłów- i bożkowi z zupełnie innej planety? – oczywiście miał na myśli
swojego brata, który w tym momencie był jeszcze nieobecny. Za to ja byłam i
przysięgam, że w tym momencie wszystko się we mnie gotowało. Mało brakowało, a
znów zaczęłyby otaczać mnie fioletowe iskry. Na szczęście wzięłam głęboki
wdech, wypuściłam ze świstem powietrze z ust i natychmiast „usiadłam” na
miejscu. To było przykre, ale on miał rację. I to całkowitą.
Fury chyba również zdał sobie z tego sprawę, bo nagle
wyprostował się jak struna, rzucił mi krótkie, ale niezbyt przyjemne spojrzenie
i najzwyczajniej w świecie odpuścił. Spuściłam głowę, gdy zdałam sobie sprawę,
że oczy prawie wszystkich w pomieszczeniu są skierowane centralnie na mnie.
Chyba nikt, nie licząc Bruce’a, nie miał żadnych podstaw, aby mi w pełni ufać.
Owszem, należałam przecież do ich jednostki, ale od niedawna i przez ten
krótki czas już nieraz pokazałam, że nie jestem do końca godną zaufania osobą.
Działałam w pojedynkę, za plecami wszystkich, szepcząc gdzieś po kątach razem z
Thorem i prawie że kradnąc samoloty. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że naprawdę
jestem skryta i to nie bez powodu. Sama bym sobie nie zaufała, a co dopiero
dobrzy agenci.
Nagle poczułam się strasznie źle. Zaczęła boleć mnie głowa,
traciłam grunt pod nogami i chciało mi się wymiotować. Stresowałam się.
Prawie przegapiłam moment, w którym wszyscy zaczęli
wychodzić. Bruce poklepał mnie po ramieniu i również ruszył w stronę wyjścia.
Zamierzałam zrobić to samo, ale zatrzymał mnie głos Loki’ego.
- Nie uciekniesz od swojej przeszłości. Ona prędzej czy
później zawsze cię dopadnie. Nie uciekniesz jej!- odwróciłam się, by zobaczyć
ten satysfakcjonujący uśmieszek na jego twarzy. Szybko odwróciłam wzrok i
wyszłam.
Ponownie miał rację. Jednak tym razem nie pozwolę mu czerpać
z tego takiej radości.
* Tak, wiem- długością nie grzeszy. Przykro mi, ale jakoś będziecie musieli to na razie znieść. ;D
Bardzo fajny blog:) Liczę że dodasz wkrótce nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńP.S.Znasz może jakieś inne blogi o Avengers lub Iron Manie?
Pozdrawiam;D
W końcu wróciłaś!!!
OdpowiedzUsuńTak mnie coś tchnęło żeby wejść na Twojego bloga i proszę-taka miła niespodzianka! :D
Rozdział jak zwykle interesujący i świetny! :**
Rozumiem Cię doskonale -sama od dawna nie umieściłam żadnej nowej notki,ale chyba dziś to zrobię także zapraszam! :3
Pozdrawiam! <3
Uwielbiam Avengers. Wlaśnie założyłam swojego bloga o Thorze i Lokim, więc byłabym wdzięczna, jakbyś zajrzała. Podam Ci link jak dodam prolog :) Ps. BLOG ŚWIETNY, PISZESZ PO PROSTU NIEZIEMSKO <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
Kiedy następny? :b
OdpowiedzUsuńWITAM! :D
OdpowiedzUsuńTak, Saskia po czterech miesiącach od dodania rozdziału, ogarnęła się, że trzeba go skomentować -___________________-
Ech, no nic. Jak to mówią: lepiej późno, niż wcale, c'nie? C: (po prostu liczę na to, że wybaczysz mi to moje niogarnięcie o.o *puppy eyes*)
Dooobra, przejdźmy zatem do fabuły! :D
Rozwaliło mnie to 'będzie na co popatrzeć'. Widać, że Violet jest pewna siebie. A przynajmniej chce na taką wyglądać, ponieważ właśnie przesłuchuje Lokiego. Któy, siłą rzeczy jako Bóg kłamstw, nie jest chętny do współpracy. Cały czas zastanawiam się, co takiego wydoarzyło się w przeszłości Violet, że ma to na nią tak ogromny wpływ? [może zyska.łą moc, co?] mózgu, ogarnij się! [nie. igs de] ech... ja i mój mózg. [witam serdecznie]
No normalnie jakieś rozdwojenie jaźni.
Wracając do poprzedniego wątku... CO. SIĘ. DZIAŁO. Noż kurde, no. przez czytanie fanfików o Lokim i Avengersach mam czasami wrażenie, że przeżywam emocje tych bohaterów. Tylko tutaj czasmi trudno mi się wczuć, no bo kurde co ja mam robić, jak nie wiem, dlaczego mam myśleć podobnie do Violet, jeśli nie wiem, co powoduje takie albo inne myśli? Ech, show must go on, jedziemy dalej z komentarzem.
Mistrzowsko opisałaś tu jej stres. I jej wewnętrzne rozterki. W sumie nie wiem, czy sama bym sobie w pełni ufała w jej sytuacji. W każdym razie czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg historii, bo robi się na prawdę ciekawie C: I chciałam Cię jeszcze zaprosić na mojego bloga, który miałam założyć już ponad pół roku temu, ale... no nic C: Mam nadzieję, że Ci się spodoba. http://nie-zapomnij-kim-jestes.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie, życzę mnóstwa weny do pisania kolejnego rozdziału
Saskia C:
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :*
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://malec-forever.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
Cześć! :D
OdpowiedzUsuńPiszesz nieziemsko, perfekcyjnie, pięknie, wspaniale, no miód z maliną! Sama piszę bloga z fanfickami, ale nie są tak świetne jak twój :( Będę się smucić smutnym smutkiem! Jakby ktoś chciał poczytać to zapraszam na polish-avengers.blogspot.com i na http://avengers-fanfiction.blogspot.com - bloga też z ciekawymi fanfickami znajomej ^^
Pozdrawiam i weny życzę!
Super, że wróciłaś. Dobrze czyta mi się twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńCześć, chcę wprowadzić Lokiego do mojego opowiadania, ale jest problem, bo muszę wiedzieć ile ma lat na ludzki wiek, mam nadzieję że ktoś pomoże.
OdpowiedzUsuńSuper blog :) Nominowałam cię do LIEBSTER BLOG AWARD Ptank są tutaj http://lokilaufeyson.bloa.pl/
OdpowiedzUsuńJeeeeej! Odwazylam sie skomentowac. A dlaczego? Gdyz czuje niedosyt. Piszesz po prostu niesamowicie a ja czekam na wiecej juz od daaaaaawna. Nie zmuszam do niczego a jedynie zachecam. Ja normalnie sikam ze szczescia czytajac kolejne zdania. Nawet przecinki sa u ciebie interesujace. No, nic tu po mnie. Jutro jest cos waznego a ja jeszcze nic nie zrobilam. Pa pa :-*
OdpowiedzUsuń~LieberAlleine